Obudziłam
się w ciemnym pomieszczeniu. Bolała mnie głowa, a gdy dotknełam jej dłonią
poczułam coś mokrego. Dotknełam językiem umazanych palców - metaliczny, gorzki
smak, którego nienawidziłam. Krew. Powoli wstałam. Poczułam pieczenie w łokciu
i kolanie. Wszystko mnie bolało. Okej, Annie, przypomnij sobie co się
stało...Pamiętam, że jechałam z moimi przyjaciółmi nad jezioro. Później, w
nocy była burza. A potem..
Kevin:
Długo jeszcze? Muszę do kibla!
Mark:Znowu?
Ty to masz problemy.
Ja,
Alice i Kate siedzimy na tylnych siedzeniach samochodu. Alice czyta książke.
Opuszczam szybę i czuję przyjemny powiew. To chyba moje najgorętsze lato w
życiu.
Kate:A
ja się zgadzam z Kevinem. Kiedy będziemy, głodna jestem?
Mark
wzdycha, a Kevin w ostatniej chwili powstrzymuje się od chamskiego komentarza.
Można
powiedzieć, że Kate nie ma ciała modelki i jest, jakby to ująć, pulchna (?). W
każdym razie ja ją lubie. Mimo, że jest trochę "nieogarnięta", ma też
wiele pozytywnych cech. To kuzynka Alice. Niestety, inni zdają się ją tolerować
na siłe.
Jedziemy
tak jeszcze długo. Powoli zaczynam podejrzewać, że się zgubiliśmy.
Ja:Mark,
czy ty na pewno umiesz obsługiwać tego GPSa?
M:Mhm
pewnie.
Ja:Moze
ci pomóc?
M:Nie.
Opadam
spowrotem na swoje siedzenie. Nie mam siły z nim dyskutować, szczególnie że
Mark jest uparty jak osioł. Wyciągam swoje słuchawki i mp3, i próbuje zasnąć
jak reszta.
***
Budzi
mnie kłótnia Alice i Marka. Jest już noc, 2:13. Jestem okropnie zmęczona i mam
ochotę się na nich wydrzeć, ale w ostateczności tego nie robię.
Alice:Przyznaj,
do cholery, że zgubiłeś drogę!
M:Odwal
się ode mnie! Wiem chyba co robie!
A:Tak,
właśnie widzę! Zatrzymujemy się teraz ja prowadzę!
M:No
chyba nie. Idź spać jak reszta.
W tym
momencie Alice wybucha. Jedną z jej wad jest to, że bardzo łatwo ją wkurzyć.
A:Ja
przynajmniej bym coś zadziałała. No i mam prawo jazdy dłużej niż ty.
M:A
ile mandatów? Jest w ogóle taka liczba?
A:Musisz
się zawsze zachowywać jak gówniany bachor?
M:A ty
jak wredna lafirynda?!
Dalej
już nie słucham. Od kiedy zaczeli się spotykać, więcej na siebie krzyczą niż
rozmawiają. Alice nie wytrzymuje i przechodzi na przód, uderzając przypadkowo
łokciem śpiącego Kevina. Zaczyna wyrywać Markowi kierownice.
M:Ja
nie mogę, co ty wyprawiasz?! Porąbało cię, czy co?! Puszczaj!
Zaczynają
sobie nawzajem wyrywać kierownice, przez co auto zaczyna skręcać we wszystkie
strony, budząc Kate.
Nadal
jestem nieprzytomna, ale ożywiam się, gdy coś zauważam.
Drzewo.
Przerwócone
drzewo.
Na
drodze.
Przed
nami.
J:Zatrzymajcie
się!
W
ostatniej chwili Mark spogląda przed siebie, wyrywa kierownice zdezorientowanej
Alice i robi ostry zakręt w głąb lasu. Jednak nie hamuje.
Kevin,
zrozumiawszy co się dzieje, wpada w panike.
K:Co
jest?! Nie jedź dalej!
Ale
Mark nie słucha. Ma kamienny wyraz twarzy i jedzie spokojnie, jak gdyby nigdy
nic.
A:Mark!
Hamuj! - szarpie jego ramię, ale na próżno - MARK!
Panuje
kompletny chaos. Każdy przekrzykuje innych, tym razem Alice i Kevin próbują
wyrwać mu kierownice. Bez powodzenia.
Wkońcu
wjeżdżamy w ciemną część lasu, gdzie kompletnie nic nie widać, a światła
niewiem czemu, są zgaszone. Nagle czuję jak przyśpieszamy. Wszystko staje się
jak w zwolnionym tępie. Krzyki są tylko tłem. Po chwili czuję, jakbyśmy latali.
Później
spadamy.
Po omacku
szukam wyjścia. Udaje mi się natrafić na porośnięte mchem drzwi. Zadaje sobie
wiele trudu aby je otworzyć ale się udaje. Czuję, jakbym wzieła tabletki
nasenne. Wszystko w okół mnie wiruje, ale daję radę. Wychodzę na korytarz i idę
na jego koniec, gdzie są drugie drzwi, a z nich wydobywa się światło.
Właśnie
tego potrzebuję - światła.
Idę w
jego kierunku, jednak nogi odmawiają posłuszeństwa. Muszę się oprzeć ściany,
aby nie upaść. Przystaję, robie kilka
głębokich wdechów i ruszam dalej. Delikatnie uchylam drzwi i zaglądam do
środka. W rogu pomieszczenia stoi krzesełko ze świecą, a obok jakieś pudełko.
Wchodzę
na palcach do środka i podnoszę "pudełko", które okazuje się być
dyktafonem. Naciskam pierwszy lepszy przycisk. Właśnie włączyłam jakieś
nagranie.
-Boże,
Kevin, gdzie jesteśmy?
- Skąd
mam wiedzieć? Gdzie jest reszta?
-Niewiem.
Co się w ogóle stało?
To głos
Kevina i Alice. Na rękach pojawia mi się gęsia skórka. Słucham dalej:
-Nie
pamiętam. I co to w ogóle za miejsce? Zdaje się że to nie domek nad jeziorem
moich starych...
Cisza.
-Ej,
Alice co masz taką mine? Błagam, zaraz znajdziemy resztę i się z tąd uwolnimy.
Okej?
Cisza.
-Alice..?
Wszystko dobrze?
Cisza. A
po chwili jąkanie.
-K-Kevin...zza
t-tobą.
-O co
ci chodzi?
Kolejna
chwila ciszy. Czuję, że boję się teraz równie bardzo jak Alice.
Nagle
słychać krzyk Kevina. I chyba noża? Przez moja głowę przebiegają tysiące okropnych
scenariuszy.
-
Zostaw mnie..Proszę, zostaw mnie..
Ledwo
słychać jak Alice szepcze. Chwilę potem słyszę również jej krzyk, przez co
pojawiają mi się łzy w oczach.
Kolana
się podemną uginają. Niewiedzieć czemu jeszcze nie wyłączyłam nagrania.
Dyszenie.
-
Zabić ich.
Serce
prawie mi staje. Głos, który powiedział te dwa słowa jest cichy i straszny.
Nagranie
się wyłącza. Przez chwilę panikuję i strach ogarnia całe moje ciało. Jednak
szybko staję spowrotem na nogi, prostuję się i biorę do ręki świece.
To moi
przyjaciele, myślę,
i muszę ich znaleźć.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć!
Tak wiem, ja sama nie mogę uwierzyć w to co właśnie wrzucam, ale jakoś tak wyszło że ta beznadzieja się tu znalazła. Nieważne. To nie jest moja książka,którą piszę, tylko zwykła historyjka które czasem wymyślam jak mi się nudzi. Nie bądźcie zbyt surowi, proszę :). Mogę też spokojnie odetchnąć z ulgą, bo prezentacja się udała i chyba wszystkich się podobało (jeśli nie wiesz o co chodzi odsyłam do poprzedniego postu).
Tak wiem, ja sama nie mogę uwierzyć w to co właśnie wrzucam, ale jakoś tak wyszło że ta beznadzieja się tu znalazła. Nieważne. To nie jest moja książka,którą piszę, tylko zwykła historyjka które czasem wymyślam jak mi się nudzi. Nie bądźcie zbyt surowi, proszę :). Mogę też spokojnie odetchnąć z ulgą, bo prezentacja się udała i chyba wszystkich się podobało (jeśli nie wiesz o co chodzi odsyłam do poprzedniego postu).
Dzięki za uwagę, kocham was..czy coś.